ROZDZIAŁ 32

- Powinieneś już iść – powiedział Damon, podnosząc wzrok na Paula.
- Co?
- Powinieneś iść – powtórzył chłopak wstając. Starał się wyglądać pewnie, choć w środku był całkowicie pusty. – To sprawa Bowersów.
Paul wpatrywał się w niego oniemiały.
- Mówisz poważnie? Przecież…
- To może być niebezpieczne – przerwał mu Damon. – To, czym się zajmujemy jest… dziwne i nieprawdopodobne, a jeśli nie będzie się ostrożnym, nawet groźne. Nie należysz do mojego świata, nie chcę cię narażać.
- Chodzi ci o moje bezpieczeństwo, czy chcesz się mnie po prostu pozbyć? – zdenerwował się Paul.
- To nie są żarty, Paul!
- Wiem, że nie – wycedził chłopak. – Bowersowie dbają o siebie. Szkoda tylko, że nikt inny się nie liczy.
- Przestań pieprzyć – Damon również się zdenerwował, teraz obaj na siebie krzyczeli. – W tej chwili nie chodzi o ciebie. Elias zniknął! Jestem pewien, że ojciec maczał w tym palce. Przestań zachowywać się jak zazdrosna kochanka!
- Ja nie… - Paul poczerwieniał. – Chciałem tylko być częścią twojego życia. Wiedzieć…
- Przecież rozmawiam z tobą! Po prostu nie mówię ci o wszystkim!
- Nie o to mi chodzi! Mówisz mi o pewnych rzeczach, to prawda, ale zawsze mam wrażenie, jakbym wyciągał ci te informacje z gardła! Nie dopuszczasz mnie do siebie.
Tego było za wiele. Damon czuł się zbyt przytłoczony, szczególnie ze względu na ostatnie wydarzenia. Paul nie mógł wymagać od niego wyjawienia wszystkich tajemnic – to powinno wyjść naturalnie, z czasem, kiedy zaczną sobie naprawdę ufać. Chłopak chciał to przyspieszyć, ale to nie mogło się udać.
- Lepiej będzie, jeśli zerwiemy – rzekł Damon, starając się nie patrzeć na osłupiałą minę Paula. – Teraz muszę skupić się na rodzinie.
- Bowersowie zawsze trzymają się razem – mruknął kwaśno Paul.
- Właśnie.
Przez moment stali w milczeniu na środku pokoju, w końcu jednak Paul odwrócił się i bez słowa wyszedł.
***
Damon myślał o tym całą drogę powrotną do szpitala i był przekonany, że nie ma innego wyjścia.
- Musimy jechać do Bowers House – powiedział, wpadając do sali. Kobiety wpatrywały się w niego przez chwilę, chłopak miał ochotę nimi potrząsnąć. – Pamiętacie przepowiednię, którą wygłosił Elias? Czwarty zapadnie w sen, drugi zniknie, a pierwszy się zagubi. Potem jest mowa o potępionej. Tak Mariah Bowers nazwała Kevę! Pamiętacie?!
- I co masz zamiar zrobić z tą wiedzą? – zapytała sceptycznie Lena. W jej oczach pojawiła się troska, ale i niepokój. Damon miał ochotę krzyknąć do niej, że powinna martwić się o jego brata, a nie o niego, ale zamiast tego jak najspokojniej odpowiedział na pytanie.
- Na początku muszę porozmawiać z ciotką Sophie, albo z Kevą, o ile się pojawi.
Zaczął chodzić po pokoju, nie mogąc usiedzieć w miejscu. Ira nachyliła się do Leny i wyszeptała, ale na tyle głośno, że chłopak i tak mógł ją usłyszeć.
- Może niech lepiej spotka się z ciotką Sophie. Mówi jak potłuczony.
- Mówię z sensem! – oburzył się Damon. – Nie rozumiecie?! Tylko Keva lub ciotka Sophie mogą znaleźć teraz Eliasa! Ale żeby to zrobiły, musimy jechać do Bowers House i im to powiedzieć!
Czuł na sobie zatroskane spojrzenia kobiet, przed którymi nagle zapragnął się ukryć.
- Gdzie jest Paul? – zapytała nagle Nina.
Damon zasępił się.
- Zerwaliśmy – mruknął, wpatrując się w biały świat za oknem. – Możecie teraz rozważyć mój pomysł? Gdzieś tam jest mój ojciec, a razem z nim Elias. A jeśli zabrał go siłą? – młodzieniec poczuł jak zaczyna brakować mu powietrza.
- Dobrze, w porządku – Lena podeszła do niego i uścisnęła go mocno. – Nie martw się, teraz go poszukamy. Jestem pewna, że kręci się gdzieś w pobliżu, prawda Ira?
Kobieta otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Kiwnęła więc tylko głową i wstała.
- Chodź Nina, pojeździmy po okolicy. A ty Lena pilnuj go, żeby nie zrobił głupstwa. Ma się stąd nie ruszać, nawet po coś do picia.
Damon miał zamiar zaprotestować, Ira rzuciła mu jednak karcące spojrzenie i wyszła z pokoju – Nina podążyła za nią i obie zniknęły za drzwiami. Damon został sam z nieprzytomnym Rodem i Leną, która wciąż zapewniała go, że jej siostry w końcu znajdą młodszego bliźniaka.
Chłopak wiedział jednak, że tak się nie stanie.
I miał rację.
Ciotki jeździły po okolicy trzy godziny i nie znalazły nawet śladu po jego bracie. Dopiero teraz zaczęły się naprawdę martwić. Rod leżał nieprzytomny w szpitalnianym łóżku, Elias zniknął z ich ojcem, którego przyrzekli unikać, a Damon nie miał pojęcia co robić. Wiedział tylko, że musi porozmawiać z ciotką Sophie.
Lena chciała zadzwonić po policję, Damon jednak kategorycznie tego zabronił.
- Wiemy gdzie jest. A raczej z kim – powiedział twardo.
Ira rzuciła młodszej siostrze znaczące spojrzenie.
- Może lepiej pojedziemy do ciotki Sophie, a nuż przemówi mu do rozumu. Któraś z nas tu zostanie, żeby pilnować Roda.
- Ja mogę – zaoferowała się Nina. – Zadzwonię, kiedy się obudzi.
Kobiety spojrzały po sobie, jakby w niewerbalnym porozumieniu. Damon czekał cierpliwie  w kącie sali i wpatrywał się w wuja – bardzo chciał, aby ten się obudził, pragnął przy nim być, gdy to nastąpi. Wiedział jednak, że Rod zrozumiałby, dlaczego nie może tego zrobić.
W końcu ciotki zatwierdziły plan i wyruszyli.
***
Ciotka Sophie już na nich czekała. Siedziała przed domem owinięta szerokim szalem, wpatrując się w swoje stopy. Damon wyskoczył z samochodu i podbiegł do niej, czując jak słowa cisną mu na usta – nie powiedział jednak nic, kiedy tylko zobaczył jej dłonie.
Były czerwone.
Pokrywała je lekko zeschnięta krew, zebrała się na palcach i pod paznokciami, Damon widział również plamy na rękawach. Przez chwilę patrzył na jej ręce oniemiały, podczas gdy dołączyła do niego reszta ciotek.
- O mój Boże – Ira zatrzymała się w pół kroku. – Coś ty zrobiła?
Ciotka Sophie dopiero teraz podniosła na nich wzrok. Pod oczami zalegały jej cienie, przez co wydawała się kilkanaście lat starsza. Damon czasami zapominał o jej wieku, teraz jednak świadomość ta uderzyła go ze zdwojoną siłą.
- Wróżyłam z króliczych wnętrzności – odpowiedziała. – Coś się zbliża.
- Już się zbliżyło. Ma na imię Samael i jest moim ojcem! – warknął Damon.
Minął ją i wpadł do środka, po czym zaczął tłuc pięściami lustra, mając nadzieję, że gdziekolwiek jest teraz Keva, na pewno go usłyszy. Ruszył wzdłuż holu, tłukąc dłońmi w każde mijane zwierciadło, nie przejmując się tym, jak bardzo się trzęsą. Kobiety podążyły za nim, ciotka Sophie była dziwnie milcząca, co jeszcze bardziej niepokoiło chłopaka. Miał nadzieję, że znajdzie u niej pokrzepienie, ale ona pozostawała równie zagubiona co on.
- Keva! – wrzasnął, waląc pięściami w szkło.
W końcu się pojawiła, zaniepokojona i zdyszana, zupełnie jakby biegła. Damon znieruchomiał, chyba nie bardzo wierzył, że dziewczyna się pojawi. Ona również wydawała się rozkojarzona – najpierw przyjrzała się jemu, a potem zerknęła w stronę kobiet stojących za jego plecami.
- Gdzie Elias? – zamigała.
Damon obrócił się w stronę ciotki Sophie.
- Powiedz mi, że wiesz, gdzie on jest.
- A niby skąd?! – mruknęła szorstko, dzięki czemu zaczęła przypominać samą siebie. – Wróżby nie dają danych współrzędnych!
Chłopak odwrócił się w stronę Kevy.
- Myślę, że jest z naszym ojcem. Elias mówił ci, kim on jest?
Dziewczyna powoli pokiwała głową, przyglądając mu się ze zmarszczonymi brwiami.
- Jeśli cię wypuszczę, pomożesz mi go odnaleźć? – zapytał chłopak, wstrzymując oddech. 
Dziewczyna cofnęła się o krok, wpatrując się w niego podejrzliwie. Damon widział jak jej pierś szybko unosi się i opada, wciąż zaciskała i rozluźniała pięści.
- A potrafisz to zrobić? – zamigała.
- Myślę, że tak.
- Jeśli to zrobisz, pomogę ci.
Jeszcze przez chwilę lustrowali się uważnymi spojrzeniami, z dokładnie tą samą podejrzliwością co zawsze – jeśli nie większą. Damon w końcu kiwnął głową i odwrócił się do ciotek.
- Co jej powiedziałeś? – zapytała zaniepokojona Lena.
- Że jeśli mi pomoże, to ją wypuszczę.
- Co takiego?!
Damon odetchnął głęboko.
- Jaka jest niepisana zasada tego domu? Żeby nigdy nie ustawiać luster naprzeciwko siebie. A jeśli to z jej powodu?!
Chłopak spodziewał się, że Lena zacznie odwodzić go od tego pomysłu, ale kobieta tego nie zrobiła. To tylko przekonało Damona, że nic nie jest tak jak powinno – zamiast ofuknąć go, tak jak zwykle, kobieta zwróciła się do ciotki Sophie.
- Może to zrobić?
Staruszka westchnęła i ruszyła do kuchni umyć dłonie. Pozostała trójka podążyła za nią, po czym przyglądała się, jak czerwień spływa z wodą.
- Może – powiedziała w końcu.
Damon niemal się opluł.
- Mogę? Wiedziałaś, że to prawdopodobnie to zadziała i nic nie powiedziałaś? Kiedy miałaś zamiar nas o tym poinformować?!
Ciotka Sophie spojrzała na niego szorstko.
- Najpierw chciałam dowiedzieć się o niej wszystkiego, co tylko możliwe. Nie zapominaj, że moja matka nazwała ją morderczynią i zdrajczynią. Musimy chronić swoich, a ona  bez wątpienia jest zagrożeniem.
- To nieetyczne! Elias rwał sobie włosy z głowy, bo nie potrafił jej pomóc, a ty… - Damon nie potrafił zebrać słów.
- Elias za bardzo się z nią zaprzyjaźnił i nie myśli jasno – ciotka Sophie strzepnęła wodę z rąk, choć nie zdołała dokładnie zmyć krwawych plam; czerwień wciąż widniała na rękawach i Damon nie miał już nigdy zapomnieć tego obrazu.
- On… - chłopak zawahał się. – Nie mógł sobie tego wybaczyć.
- Bo to dobry dzieciak. 
- Więc co, podjęłaś decyzję za niego?! – warknął Damon.
Ciotka Sophie uniosła brodę i obrzuciła go wyniosłym spojrzeniem.
- Elias miał inne rzeczy na głowie, po prostu postanowiłam wstrzymać się na chwilę z tą informacją. I nie zapominaj o tym, młodzieńcze, że nieraz sam próbowałeś go kontrolować.
- Co? – obruszył się Damon.
- To nie czas, żeby obrzucać się winą – wtrąciła się Lena.
- Poza tym nie zdecydowaliśmy, co z Kevą – mruknęła Ira, unosząc brew. – Naprawdę będziemy próbować ją uwolnić?
Zapadła cisza.
Damon obrócił się i spojrzał w kierunku korytarza – Keva czaiła się za jednym z luster, co jakiś czas zerkając na młodzieńca. Damon bardzo chciał poznać myśli dziewczyny, wątpił jednak, aby nawet Elias był w stanie to zrobić. Jej wrogość i podejrzliwość pozostawała niezmienna i starszy bliźniak musiał zgodzić się z ciotką, że wyciąganie jej pozostawało dość ryzykowne, ale co mu jeszcze pozostało?
Nie miał pojęcia co robić; Bowers House przestało być oazą, miejscem, w którym nic złego nie mogło się im wydarzyć. Teraz postrzegał ją jak oblężoną twierdzę, za murami szalała wojna, a on nie mógł ukrywać się całą wieczność.
Bez Eliasa czuł się dziwnie niekompletny. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo przez ostatnie miesiące go ignorował. Poza tym może ciotka Sophie miała rację i podświadomie próbował nim sterować? W końcu unikał rozmów o ojcu, zabraniał wykonywania niebezpiecznych rytuałów, zmusił do udania się na Alexandria College, choć Elias chciał zostać w Bowers House – tłumaczył to troską, ale co jeśli wcale tak nie było?
Odetchnął głęboko, starając się odegnać niechciane myśli.
- Zróbmy to – powiedział w końcu i podszedł do Kevy. – Gotowa?
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i kiwnęła głową.

Komentarze

  1. CZEKAJ! MÓGŁ?! NIBY JAK? PRZECIEŻ ON JEST TELEKINETYKIEM? ASDFGHJKL... Okay, teraz to już z pewnością czekam na następny. Jezus Maryja no... SOPHIE, KURNA! Chociaż nie, mimo wszystko ja rozumiem. Zawsze są dwie strony medalu, nie wiadomo kim jest Keva, skoro sama się nie przyznaje.... Btw, pokochałam Sophie za jej bardzo subtelne "are you kidding me", kiedy Damon wytknął jej, że kontrolowała Eliasa... Jakby sam był lepszy, borze zielony...
    No cóż ja czekam na kolejny! Pozdrawiam,
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż też lubię ciotkę Sophie ;) jakoś tak dobrze mi się pisze sarkastyczne postacie, mogę się wtedy wyżyć :D

      A co rytuału, Damon może go odprawić (oczywiście korzystając z drobnych rad ciotek), bo nie dotyczy jasnowidzenia, ani nie wymaga innych telepatycznych umiejętności, których on nie posiada. Tak samo jak mógł brać udział w rytuale spirytystycznym :)

      Usuń
    2. Aaaaaaa, okay, teraz rozumiem, dziekuje za wyjaśnienie ^^ (btw, w końcu sama też wstawilam post uwu)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga