ROZDZIAŁ 22

Tego wieczoru w domu panowała ciężka atmosfera. Popękane lustro zostało na miejscu, nikt nie miał większej ochoty, aby je zdjąć – Damon zastanawiał się, czy samemu tego nie zrobić; zrezygnował w końcu, zasłaniając się głupią wymówką, która nawet w jego uszach brzmiała bezsensu. Nie miał pojęcia dlaczego to zrobił – nikt o nic go nie prosił.
Wszyscy zdążyli się już uspokoić. Lena wróciła do malowania, ciotka Sophie do własnych, tajemniczych spraw, Ira i Nina zajęły się kolacją, a Elias cały dzień siedział u Rodericka. Wszyscy snuli się po domu, w końcu jednak zasiedli razem do posiłku przy wielkim, owalnym stole w stylu wiktoriańskim, co zaraz zamieniło się w swoistą naradę rodzinną.
- Po raz kolejny szukałam w dziennikach jakiejkolwiek wzmianki o tej dziewczynie – zaczęła Lena, bez przekonania dźgając widelcem ryż. – Nic nie znalazłam.
- Może nikt nie chciał, aby pozostał po niej jakiś ślad – Ira podrapała się sztućcem po karku.
Damon zastanowił się przez chwilę nad tym co powiedziała i zdał sobie sprawę, że to naprawdę dziwne – w Bowers House  z a c h o w y w a ł o  się pamięć, a nie ją  n i s z c z y ł o.
- Miała na sobie zwykłą koszulę – wtrącił Elias. – Nie mam pojęcia, w których latach mogła zostać zaklęta, musiało to być jednak dość dawno. Inaczej ktoś z nas musiałby o niej słyszeć.
- I wciąż by żyła, gdyby siedziała tam od lat… no nie wiem, dwudziestych? – Damon uniósł brwi, wpatrując się w brata.
Elias wzruszył ramionami.
- Może w lustrze czas nie płynie.
Damon przerzucił wzrok na ciotkę Sophie, ona potwierdziła jednak jego słowa.
- Nie mamy pojęcia, jak działa ta magia.
- Czy tego Lena chce, czy nie, najlepszym wyjściem wydaje się zapytać ją o to osobiście – mruknęła Ira.
- Widzieliście lustro – warknęła Lena. – Nie mamy pojęcia, z czym mamy do czynienia.
- Dlatego musimy zachować ostrożność – odparła ciotka Sophie, swoim zwykłym, szorstkim tonem.
Przez moment jedyne, co było słychać, to skrobanie sztućcami o talerze.
- Tak sobie myślałem… - zaczął Roderick, a wszystkie oczy skierowały się na niego. Mężczyzna rzadko się odzywał, ale kiedy już to robił, jego słowa zawsze wydawały się niezwykle rozsądne. – Zastanawialiście się, kto ją tam umieścił? To musiał być któryś z Bowersów.
Damon otworzył usta, żeby zaprotestować, ale z jego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Prawda była taka, że każdy przy tym stole miał manierę idealizowania rodu Bowersów – a przecież nie byli święci.
- Mamy zamiar ją wyciągnąć? – Zapytała Nina.
- A wiemy jak? – Damon zaczął się huśtać na krześle, wpatrując w swój talerz. Nie on jeden nie miał apetytu. Tak na dobrą sprawę, jadła tylko ciotka Sophie.
- Oczywiście, że ją wyciągniemy – wtrącił Elias. – Musimy naprawić błędy Bowersów.
- A skąd wiemy, że to był błąd? – Lena wbiła w niego spojrzenie, a jej uszy stały się purpurowe.
Elias również poczerwieniał, a jego biała skóra tylko to uwidoczniła. Dla Damona zawsze stanowił to dziwny widok, jako że jego brat naprawdę rzadko się rumienił, i co za tym idzie, trudno było wyprowadzić go z równowagi.
Teraz jednak wyglądał na rozzłoszczonego.
- Póki co i tak nie wiemy jak to zrobić – wtrącił szybko Damon, chcąc zapobiec kłótni. – Myślę, że najpierw trzeba dowiedzieć się kim ona jest i dlaczego ktoś ją tam zamknął.
- Zgadzam się – Nina pokiwała szybko głową, potrząsając lokami.
- Elias się tym zajmie – rzekła ciotka Sophie, na co Lena się obruszyła; staruszka uniosła dłoń, uciszając ją i kontynuowała – jak na razie skontaktowała się tylko z nim.
- Damon też ją widział – rzekł młodszy bliźniak.
- Przelotnie – dodał tamten.
- Działają pod wpływem emocji! – Lena uderzyła dłonią w stół, szklanki zadzwoniły o siebie.
- Elias jest inteligentny – ciotka Sophie wbiła w nią wzrok. – Nie zrobi niczego głupiego.
- Widziałaś lustro?!
- Elias nie jest głupi i nie działa pochopnie – powtórzyła kobieta. – Zadbał o ochronę podczas rytuału i poprosił o pomoc. Dopilnował, żeby towarzyszył mu ktoś, kto będzie go w stanie wyciągnąć, gdyby zabłądził.
Lena nie odpowiedziała. Damon czuł się niezręcznie, słuchając ich kłótni, poza tym sprawy nie poprawiał fakt, że nie miał pojęcia, po której stanąć stronie. Podobnie jak Lena, bardzo martwił się o brata i wolał, aby ten nie miał nic wspólnego z tajemniczymi dziewczynami zaklętymi w lustrach. Kiedy jednak się nad tym zastanowił, uznał, że ciotka Sophie również miała sporo racji – Elias działał o wiele bardziej rozsądnie niż Hope. Nigdy nie przystąpiłby do rytuału, gdyby znajdował się w Bowers House sam.
Damon przypuszczał, że nie po raz ostatni pełnił obowiązki kotwicy. Prawdopodobnie właśnie dlatego kobieta poprosiła go, aby to zrobił – żeby w przyszłości nie potrzebowali pomocy staruszki i mogli zająć się tym sami.
Dopiero teraz w pełni to docenił.
Spojrzał na brata, ale ten zdawał się nie słuchać – jego policzki miały już znajomy, blady kolor, wzrok utkwił gdzieś daleko, starszy bliźniak nie miał pewności gdzie patrzy. Szybko odwrócił wzrok, aby brat nie przyłapał go na przyglądaniu się.
- Nie wiem czy zauważyliście – zauważyła kwaśno Ira – ale niczego nie ustaliliśmy.
- Ustaliliśmy – mruknęła ciotka Sophie, w ogóle nie starając się ukryć oschłego tonu. – Elias będzie w spokoju pracował dalej i starał się ustalić jej tożsamość. Kiedy nawiąże komunikację, wypyta ją o co trzeba. Wtedy stwierdzimy jak i czy w ogóle powinniśmy ją uwolnić.
Elias otworzyły usta, ale rozmyślił się i szybko je zamknął.
- Damon mu pomoże – dodała ciotka Sophie. - Z jakiegoś powodu to z nimi się komunikuje.
- Elias twierdzi, że tak jak my, może należeć do nefilim – zauważył starszy bliźniak. 
- Kolejny powód, żeby jej nie ufać – mruknęła Lena.
- Czyli my też jesteśmy ci źli? – Elias utkwił w niej intensywne spojrzenie, przez co kobieta momentalnie się zmieszała; poczerwieniała, ale tym razem nie ze złości. Damon również poczuł się dotknięty, nie odezwał się jednak słowem.
- Ja… nie miałam tego… - dukała Lena. – Przepraszam chłopcy. Oczywiście, że to nie czyni was złymi. Po prostu zastanawiałam się, kim mogliby być jej rodzice.
- Szczególnie ten anielski – mruknęła ciotka Sophie.
- Cóż, gdy tylko Elias z nią porozmawia, na pewno się tego dowiemy – Nina uśmiechnęła się szeroko, machając nogami niczym pięciolatka.
Wszyscy spojrzeli na młodszego bliźniaka, który kiwnął tylko ledwie zauważalnie głową, w ogóle niezrażony liczbą wpatrujących się w niego oczu.
- Na pewno ją zapytam – powiedział po prostu.

Komentarze

  1. Cześć i czołem!
    Przybywam poinformować, że właśnie na WS pojawiła się ocena twojej twórczości – [KLIK].

    Zapraszam do poczytania i zachęcam do rozmowy o tekście.
    Pozdrawiam,
    Skoia

    OdpowiedzUsuń
  2. "(...) która NAWET w jego uszach brzmiała bezsensu. NAWET nie miał pojęcia dlaczego to zrobił – nikt o nic go nie prosił." - powtórzenie
    "(...) szczególnie, że w jadalni stał wielki, okrągły stół w stylu wiktoriańskim." to brzmi, jakby narada rodzinna nią była, ponieważ stał tam stół, albo że tam gdzie jest stół w domu Bowersów, tam odbywa się narada... Trochę źle to brzmi
    " dlatego staruszka poprosiła go, aby to zrobił – żeby w przyszłości nie potrzebowali pomocy staruszki i mogli zająć się tym sami." powtórzenie
    Taki... Spokój tu nastąpił. Nie wiem, czasami mam rażenie, ze lepiej by było gdyby rozdziały, po których następuje bardzo krótka przerwa czasowa były połączone - więcej do komentowania. A tak po rozdziale pełnym akcji mam taką cisze. przed burzą, ale ciszę, o której ciężko coś powiedzieć. Czasem lepiej mieć jeden długi rozdział i dać sobie większy odstęp we wstawianiu niż rozbijać. Chyba że nagle akcja robi się za szybka. Take my word for this.
    A tak, to jak już wspomniałam jest dość spokojnie. Ciesze się, ze Damon stara się być troszku mediatorem pomiędzy Eliasem a Leną.
    Czekam na kolejny
    Sonia <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga