ROZDZIAŁ 17
Damon patrzył, jak jego brat wznosi twarz
ku niebu, kiedy zza chmur na chwilę wyłoniło się słońce – on również tęsknił za
latem, ale to Elias był jego prawdziwym dzieckiem. Pragnął gorąca, ciepłego
wiatru przeczesującego włosy i gry świerszczy, kołyszącą ich do snu. Starszy
bliźniak skubał rękaw płaszcza, z którego wystawała nitka.
- Damon… - Elias odwrócił wzrok od nieba i
spojrzał na brata, marszcząc delikatnie brwi. Jego mimika zawsze była dość
skromna; dlatego starszy bliźniak uwielbiał, kiedy ten się uśmiechał, angażował
wtedy znacznie więcej mięśni twarzy, przestawał przypominać monolit wykuty w
marmurze.
Nawet jego skóra była posągowa.
- Czego chcesz? – starszy brat wyciągnął
przed siebie nogi, wpatrując się w horyzont rozpościerający przed domem. Ziemia wciąż była chłodna po ubiegłej zimie, trawa wydawała się twarda i martwa; pewnie nie powinni na niej siedzieć. Gdyby zobaczyła ich Lena, na pewno by ich zrugała.
- Co byś zrobił, gdyby wrócił tata?
Damon bezwiednie zacisnął dłonie, serce
kilka razy skoczyło nierytmicznie, sprawiając, że w piersi poczuł ból.
- Chcesz, żeby wrócił? – zapytał, bojąc
się spojrzeć na brata.
- Nie – Elias pokręcił głową. – Nie wiem.
Ale on doskonale wie, gdzie jesteśmy. Pewnego dnia może po nas przyjść.
- Nie zrobi tego. Ma nas w nosie.
- To nieprawda.
Chłopcy spojrzeli na siebie. Jeden jasny,
drugi ciemny, dwie różnice na tle budzącego się do życia ogrodu.
- On nie ma do nas najmniejszych praw –
wycedził przez zęby Damon, z większą złością niż zamierzał. Elias nie wzdrygnął się jednak. Wiele można było o nim powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest
strachliwy. Ktoś mógłby napaść go w środku nocy, a on i tak skwitowałby to
lekkim wzruszeniem ramion. Damon przypuszczał, że odstraszyłby napastników
samym spojrzeniem.
- Nie masz pojęcia jakie ma zamiary –
rzekł młodszy bliźniak, a w jego głosie wciąż pobrzmiewał spokój. – Nigdy nie
dał nam żadnych znaków.
- Ano właśnie – Damon nie chciał, aby jego głos przybrał tak uszczypliwy ton, to po prostu samo się stało.
Elias zamilkł i znowu spojrzał ku niebu.
Damon uznał, że zakończyli ten temat.
***
Kiedy było zimno, on i Ira ćwiczyli u niej
w pokoju, jako że bardziej przypominał salę treningową niż sypialnię – na czas
sesji wykładała nawet podłogę matą, aby chłopak miał miękko, kiedy po raz
kolejny upadał.
A upadał często, bo choć wciąż robił
postępy, jego ciotka niezmiennie i tak była znacznie lepsza od niego.
- Ira?
Kobieta spojrzała na niego pytająco,
unosząc jedną z brwi.
- Czy nasz ojciec jest demonem?
- Niedosłownie – kobieta zakręciła lekko
mieczem, patrząc na niego poważnie. Ona nigdy nie owijała w bawełnę, była
bezpośrednia, przez co mogła wydawać się nieuprzejma; ale to właśnie dzięki
temu Damon poruszył ten temat właśnie z nią. Lena bądź Rod tak przedstawiliby
prawdę, że przypominałaby jedynie jej delikatniejszą wersję. Ira waliła prosto
z mostu.
- A dosłownie?
- Dlaczego nagle się nim interesujesz? - Ira
przyjrzała mu się uważnie, ale nawet w połowie nie sięgała wzrokiem tak głęboko
jak Elias; a przynajmniej chłopak miał takie wrażenie.
- Elias ostatnio o niego pytał –
powiedział.
- I to cię niepokoi.
- Oczywiście, że tak. Bo tata to… sama
wiesz.
Ira zaatakowała, w tym czasie nie
przestawała mówić, Damon musiał koncentrować się jednocześnie na jej słowach
jak również na ciosach.
- Nie martwiłabym się nim na zapas. Myślę,
że gdyby miał się po was upomnieć, zrobiłby to już dawno temu. Poza tym, gdy
tylko się pojawi, od razu go przepędzę.
- Znałaś go?
- Przelotnie. Rozmawiałam z nim raz, kiedy
Hope była z wami w ciąży.
Damon opuścił miecz, przez co mocno
oberwał od ciotki. Rozmasowując ramię, zapytał:
- Jaki był?
- Na pewno inny. Przypominał trochę
Eliasa, był raczej wycofany, ale w taki bardziej metafizyczny sposób, sama nie
wiem. Nie bardzo potrafię to wyjaśnić. To tak jakby… od razu poczułam, że nie
rozmawiam z człowiekiem.
- Był przerażający?
- Nie. Raczej niepokojący, jak Elias.
Damon zastanowił się, mocniej zaciskając
palce na drewnianej rękojeści.
- Ogólnie nie dziwię się, że Hope się z
nim związała – dodała Ira, opierając płaz miecza na ramieniu. – Patrzył na
wszystko inaczej niż inni, zupełnie jakby wiedział coś, o czym my nawet nie
myślimy.
Damonowi wydało się to niezwykle znajome.
- Myślę, że gdyby miał wrócić, to tylko po
Eliasa.
- Nie – kobieta stuknęła go w pierś
sztychem miecza. – Gdyby miał wrócić, to po was obu. Uzupełniacie się, nawet
gdy nie do końca zdajecie sobie z tego sprawę. On jest głową, ty rękoma. On
jest jasnowidzem, ty telepatą.
- Nie wydaje mi się, żebym zbyt często
korzystał ze swoich mocy.
- Bo na razie nie musisz. Pamiętaj jednak;
kiedyś przyjdzie dzień, w którym będziesz zmuszony ich użyć.
Damon przypomniał sobie słowa
przepowiedni. Gdy przybędzie Śmierć.
- Dzięki, Ira.
Kobieta uśmiechnęła się krzywo i
teatralnie ukłoniła.
A potem zaatakowała.
***
Śnili mu się aniołowie.
Patrzył w niebo i widział tysiąc sylwetek
wirujących nad jego głową, słyszał trzepot ogromnych skrzydeł i szum głosów.
Damon chciał się wznieść i do nich dołączyć, był jednak okaleczony, nie mógł
oderwać stóp od ziemi. Miał ochotę krzyczeć. Czuł się jakby coś mu odebrano.
Nie miał pojęcia gdzie się znajduje –
liczyła się tylko twarda ziemia, aniołowie i on sam przyglądający im się z
daleka. Miał ochotę zawołać – hej, jestem
tu! Jestem!
Było to jednak niemożliwe, bo prócz
skrzydeł, nie miał również głosu.
Nagle przed nim wylądowała biała postać,
bezszelestnie niczym sowa, co wydało się niezwykłe, jeśli wzięło się pod uwagę
hałas, jaki wydawali jego pobratymcy. Postać wyprostowała się i złożyła
skrzydła.
- Damonie.
Chłopak otworzył oczy i znowu znalazł się
w swoim pokoju. Pomieszczenie skąpane było w mroku, dom pogrążony w ciszy.
Młodzieniec podniósł się do pozycji siedzącej i wzdrygnął, kiedy nieoczekiwanie
zobaczył brata siedzącego przy jego łóżku. Zdał sobie sprawę, że to jego
spokojny głos wybudził go ze snu.
- Dlaczego nie śpisz? – zapytał starszy
bliźniak, pocierając zaspane oczy.
- Miałeś zły sen.
Damon spojrzał na niego poważnie. Elias
wydawał się naklejony, wyraźnie odbijał się na tle ciemności.
- Wcale nie – zaprzeczył chłopak. – Nie
był taki zły.
- Śnił ci się tata?
Damon odetchnął, po czym kiwnął głową,
choć przypuszczał, że jego brat nie potrzebuje potwierdzenia. Czasami naprawdę był niepokojący.
- Powinieneś spać – powiedział.
- Nie lubię śnić – mruknął Elias i starszy
bliźniak mimowolnie zaczął zastanawiać się, co takiego kryje się za jego
słowami. Chyba nic przyjemnego.
Młodszy z braci podniósł się z podłogi i
usiadł na posłaniu Damona, podkulając nogi, aby zająć jak najmniej miejsca,
choć i tak stykali się kolanami, byli już zbyt duzi na jedno łóżko. Często to
robił, kiedy tamtego nękały koszmary. Gdy Damon o tym myślał, zdał sobie
sprawę, że Elias musiał naprawdę niewiele spać – albo chociaż nie robił tego,
gdy i Damon był przytomny.
- Skąd wiesz, że ta dziewczyna jest taka
jak my?
- Że jest nefilimem? Takie mam przeczucie.
Damon przewrócił oczami, wbrew sobie
uśmiechając się.
- Mógłbyś mieć przeczucie jakie będą
pytania na teście z matmy, który mamy w przyszłym tygodniu.
- Nasze moce nie są zbyt przydatne.
Damon zaśmiał się i zakrył usta dłonią,
jego głos zabrzmiał bowiem niezwykle głośno na tle ciszy. Elias uśmiechnął się
szeroko, zadowolony, że zdołał go rozśmieszyć.
Przez moment milczeli, wsłuchując się w
szepty domu.
- Hej… - zaczął Elias, bawiąc się nogawką
piżamy – gdyby przyszedł nasz ojciec, nigdy bym z nim nie poszedł.
Damon uśmiechnął się, czując nagły spokój
– nawet nie wiedział jak w ostatnich dniach był zdenerwowany. Zrozumiał to
dopiero kiedy ciężar spadł mu z ramion.
- Wiem. Za wszelką cenę będziesz próbował
zostać przy mnie.
Elias niezauważalnie pokiwał głową i na tę
jedną chwilę wszystko było w porządku.
"- Ano właśnie – Damon nie chciał przybrać tak uszczypliwy ton, po prostu to samo się stało." Coo sie przydarzyło temu zdaniu? ��
OdpowiedzUsuńAch, wreszcie się czegoś dowiedzieliśmy o ojcu! No najwyższy czas!
Nie wiem czy już wspominałam, ale lubię ten podział u Ciebie. Jak kładziesz nacisk na to, że chłopcy się mocno różnią a pomimo to uzupełniają. Oraz jak bardzo są ważni dla siebie. Serio, dzięki temu między innymi cały czas do Ciebie wracam, choć Twoja historia też mega mnie ciekawi. Nie mogę się doczekać, co będzie dalej!
Wykończona Sonia
P.s. strasznie Cie przepraszam za tak późne komentarze, ale klasa maturalna mnie nienawidzi a ostatnio jeszcze pisałam 12 opowiadań w innym języku i mi się ponakładało. Mam nadzieję, że wybaczysz ��
Ah, Wybaczam, wybaczam i życzę powodzenia na przyszłość :)
UsuńPoprawiłam zdanie, mam nadzieję, że teraz brzmi nieco lepiej.
A co do ojca, to jeszcze nie wszystko, to dopiero początek tajemnic ;)
Obstawiałam anielich, ale i tak ciekawy rozdział
OdpowiedzUsuń