ROZDZIAŁ 14
Damon nie potrafił się uspokoić.
Gdy patrzył jak jego brata targa
szaleństwo, nie mógł powstrzymać łez – tyle razy słyszał o Zwariowanej Sue, z
którą nie można było normalnie zamienić słowa. Nie chciał, aby Eliasa spotkało
to samo.
Wyglądał przerażająco. Jego oczy jakby
zapadły się w głąb siebie, straciły swoją codzienną przenikliwość, a stały się
mętne i bez wyrazu, zupełnie jakby straciły kilka tonów. A kiedy zaczął się
kiwać… Damon miał ochotę zawyć.
Pozwolił, aby ciotki przywołały go do
rzeczywistości. Nina przygotowała mieszaniny ziół, Lena i Ira rozstawiły przed
nim karty, podczas gdy ciotka Sophie klęczała przy młodszym bliźniaku i cicho
szeptała mu coś do ucha. Damon był bezużyteczny, chodził tylko po korytarzu i
cicho łkał – ostatnim razem był tak przerażony w dniu, w którym zniknęła jego
matka.
Chciał, aby Elias wrócił.
Kiedy Roderick otworzył swoje ramiona,
Damon bez wahania się w nie wtulił. Jego wuj również pragnął, aby Elias wrócił.
Trwało to nieprawdopodobnie długo. Słyszał
przepowiednię brata, choć z chęcią całkowicie wymazałby ją z pamięci. Od dymu
dusiło go w gardle, nie protestował jednak, czekał tylko aż to wszystko się
skończy.
Aż nagle tak się stało. Elias wrócił.
Wyglądał na potwornie zmęczonego, chwiał
się i z trudem unosił powieki. Damon bał się do niego podejść, choć jego serce
przepełniła ulga. Ledwie słyszał wymianę zdań Leny i ciotki Sophie. Chwiał się
na nogach niemal tak samo jak jego brat.
Elias opuścił pokój, a Damon odprowadził
go wzrokiem, mimo że chciał ruszyć mu na pomoc i ułatwić drogę do pokoju. Bał
się jednak ruszyć. Wciąż widział jego mętne spojrzenie, które nie dostrzegało go, mimo że patrzył prosto na niego. Pozwolił więc, żeby to Roderick wykonał
tę robotę. Próbował usprawiedliwić się myślą, że ich wuj będzie dla Eliasa dużo
lepszą opoką niż byłby dla niego starszy brat.
- Co się właściwie stało? – zapytała Ira,
pocierając dłonią czoło. Kiedy Elias i Roderick wyszli, pokój stał się dziwnie
pusty, zupełnie jakby zabrali ze sobą całą energię.
Ciotka Sophie przerwała zbieranie kart i
podniosła wzrok – jej spojrzenie od razu zatrzymało się na Damonie, zupełnie
jakby doskonale wiedziała gdzie się znajduje.
- Damon?
Chłopak mocno zacisnął powieki i
zaszlochał, choć wcale nie chciał. Od razu otoczyły go kolejne ramiona, tym
razem należące do Leny. Nina również ich objęła, nucąc jakąś uspokajającą
melodię. Damon mógł wreszcie się wypłakać, jednocześnie opisując co się
wydarzyło. Od tego wszystkiego dostał czkawki, był jednak zbyt zmęczony, aby
się nią przejmować. Lena matczynym gestem zaczęła głaskać go po włosach i Damon
boleśnie odczuł brak matki.
Gdzie była Hope?
Wciąż wracał do niego obraz szalonego
Eliasa, pozbawionego rozumu. Młodszy bliźniak zawsze miał lotny i przenikliwy
umysł, teraz wydawał się jednak taki… przeraził Damona bardziej, niż gdy
przeszywał go spojrzeniem.
- Nie chcę, aby stał się jak Zwariowana
Sue – powiedział, zaczynając panować nad głosem. – Proszę, nie chcę, żeby
oszalał.
- Damonie, to go nie spotka – Lena
przytuliła go jeszcze mocniej. Młodzieniec tak bardzo żałował, że to nie ona go
urodziła. Może miałby wtedy również normalnego ojca, który zabierałby ich do
parku, żeby pograć w piłkę i nauczył prowadzić samochód. Damon nie był pewien,
czy ich tata potrafi w ogóle jeździć autem.
- Co nie zmienia faktu, że nadal nie mamy
pojęcia, co dokładnie się stało – wtrąciła Ira, wędrując nerwowo po pokoju.
- Jego aura stała się tak jasna, że niemal
mnie oślepiła – dodała Nina, rozmasowując skronie. – Zwykle jest szarawa, ledwo
widoczna. Teraz chyba nawet wy musiałyście ją zobaczyć.
- Ja ją widziałam – przyznała Lena,
wpatrując się w dywan.
Ciotka Sophie sapnęła przez nos.
- Ktokolwiek jest zaklęty w lustrach,
musiał otworzyć Eliasa na wizje – mruknęła ciotka Sophie. – Spróbuję się czegoś
dowiedzieć.
- Poprzez wieszczenie? – Lena uniosła
czujnie brwi. – Nie jest to zbyt niebezpieczne?
- Nie mam takiego talentu jak Elias, nic
mi nie grozi.
- A jeśli już mówimy o talentach, może
porozmawiamy o tym, co Elias ogłosił? – Ira zatrzymała się na środku pokoju i
skrzyżowała ramiona. – Ta przydługa przepowiednia nie wydaje się wam, no nie
wiem, znajoma?
Damon zamrugał gwałtownie, starając się za
nimi nadążyć. Uwolnił się już z uścisku ciotek, teraz siedział na kanapie, tuż
przed ciotką Sophie, która machinalnie tasowała karty tarota. Zwykle chłopak
dziwił się, że mimo artretyzmu jej dłonie wydają się takie giętkie i sprawne, teraz
jednak ledwo to zauważył.
- Znajoma? – zapytał.
- Jest w Księdze Zwariowanej Sue. Jeszcze
się nie spełniła – wyjaśniła Lena.
- Wiemy więc, że czwartym jest Roderick –
mruknęła ciotka Sophie. – Wcześniej Elias zapytał go zaskoczony, dlaczego nie
śpi.
- Urodził się czwarty – zgodziła się Lena,
wyraźnie zaniepokojona. – Co to może oznaczać? Śpiączkę?
Ciotka Sophie kiwnęła niemal
niezauważalnie głową. Zły nastrój był niemal przytłaczający, Damon musiał się
uwolnić.
Wstał gwałtownie i ruszył w stronę drzwi.
- Damon… - Nina wyciągnęła ku niemu dłoń.
- Pozwól mu odejść – wtrąciła się Ira. Nie
patrzyła na niego, lecz na własne stopy, mimo to chłopak był jej za to bardzo
wdzięczny.
Wybiegł z domu, po drodze zakładając
płaszcz, chwycił stary, rozklekotany rower i ruszył w dół wzgórza. Potrzebował
czegoś, co pozwoli mu uspokoić myśli, oderwać je od Eliasa i tego, co wydarzyło
się w Bowers Hause. Od złowrogiej przepowiedni i powoli zbliżającej się grozy.
Potrzebował… n o r m a l n o ś c i.
Zdał sobie sprawę, że razem z bratem
zostali z niej odarci. Po części z powodu rodziców i ich pochodzenia, a po
części z powodu samych siebie, tym, kim byli i co potrafili. Damon nie miał
pewności, czy jego brat rozumie powagę sytuacji. Czy wie co im odebrano.
Nie przestawał pedałować nawet gdy
zjeżdżał z górki. Pot lał mu się po skroniach, nie miał jednak zamiaru
zwalniać, ruch pozwalał mu się uspokoić. Im bardziej oddalał się od Bowers
Hause, tym bardziej odzyskiwał jasność myśli. To go jednocześnie uspokajało,
jak i mocno niepokoiło – bez względu na wszystko, Bowers Hause pozostawał jego
sercem. Damon wierzył w to tak mocno, jak Elias wierzył, że kiedyś odnajdzie
Hope.
Z daleka zobaczył Jonesville, skręcił
jednak, omijając centrum szerokim łukiem i kierując się w niewielką dzielnicę
domków jednorodzinnych, tak jak reszta miasteczka zbudowanych z czerwonej
cegły, z niewielkimi, ale zadbanymi ogródkami pełnymi krzewów i choinek.
W jednym z nich mieszkał Aaron.
Zatrzymał się przed domem i zostawił rower
pod płotem, samemu przeskakując nad nim i ruszając przez ogród w stronę okna
prowadzącego do pokoju jego kolegi. Jako że zapadał już zmierzch, paliło się w
nim światło. Damon nie miał przy sobie telefonu, chwycił więc kamień i rzucił
nim w kierunku szyby. Wykorzystał przy tym odrobinę swojej telekinezy –
kąśliwie zauważył, że ta umiejętność niezwykle mu się przydaje.
Rzucił kolejnym kamykiem, a wtedy w oknie
pojawiła się twarz Aarona.
- Damon, co ty robisz?
- Mogę wejść? – Chłopak uśmiechnął się
szeroko.
Aaron przewrócił oczami, ale przyzwalająco
kiwnął głową.
Młodzieniec wdrapał się na drzewo rosnące
przy budynku, a z niego wszedł do pokoju Aarona – na szczęście dom nie był
wysoki, miał zaledwie jedno piętro, przy Bowers Hause wydawał się maleńki.
Pokój chłopaka wyglądał dokładnie tak, jak
można spodziewać się po nastolatku. Plakaty ulubionych zespołów, kilka medali i
dyplomów, tablica korkowa zapełniona zdjęciami – na niektórych z nich widniał
również Damon. W pokoju panował bałagan, w kącie leżała sterta spoconych ubrań,
które już zaczęły lekko pachnieć, buty zwisały z poręczy krzesła, wszędzie
walały się książki i podręczniki. Pokój Damona był w równym stopniu zapełniony
treścią, panował w nim jednak porządek, głównie dzięki Eliasowi. Umysł jego
brata uwielbiał, gdy wszystko leżało na swoim miejscu.
Damon usiadł na niezaścielonym łóżku i
wyciągnął nogi, wzdychając z ulgą.
- Co ci? – Aaron usiadł obok, opierając się plecami o ścianę i wkładając
pod głowę zmięty podkoszulek. – Życie daje w kość?
Damon odgonił wspomnienie brata trawionego
przez szaleństwo.
- Tak jakby. Musiałem na chwilę wyrwać się
z Bowers Hause, wszystko było takie… przytłaczające.
Aaron parsknął.
- Elias potrafi przytłoczyć.
Damon przez chwilę zastanawiał się, skąd
jego kumpel wie, że chodzi właśnie o niego, zaraz sobie jednak przypomniał, że
za takiego uważa go większość mieszkańców Jonesville, stwierdzenie Aarona
pozostawało więc pochopne, choć prawdziwe. Elias był dziwakiem wychowanym w
rodzinie ekscentryków, z zaginioną matką i ojcem niewiadomego pochodzenia. Niewielu
potrafiło to udźwignąć.
- Nie znacie go tak jak ja – powiedział w
jego obronie. – Elias jest dziwny, ale to nie jest wada.
Aaron uniósł brew.
- Serio? Facet jest niepokojący. Odstrasza
od siebie wszystkie dziewczyny, nic dziwnego, że żadnej jeszcze nie miał. W
dodatku tobie też się obrywa.
- Na bogów, potrafisz być strasznie
protekcjonalny.
Aaron zaśmiał się, trącając go nogą. Damon
przyjrzał mu się uważnie, co ostatnio zdarzało mu się coraz częściej. Chłopak
miał szczupłą, lekkoatletyczną sylwetkę, mięśnie delikatnie zarysowywały mu się
pod koszulką, pachnącą już potem, co wcale nie było nieprzyjemne. Jego twarz
trudno nazwać klasycznie piękną, mimo to Damon musiał stwierdzić, że chłopak
wygląda przystojnie.
- Słyszałem, że wasz ojciec jest demonem –
powiedział Aaron, uśmiechając się krzywo w stronę Damona.
- Wcale nie jest demonem – zaprzeczył
chłopak. W zasadzie nie kłamał.
- Nie? Patrząc na Eliasa wcale by mnie to
nie zdziwiło.
- Zapewniam cię, że nasz tata nie jest
demonem. Poza tym kto tak mówi?
- Różni tacy. Próbowaliśmy dojść do tego,
co z waszą rodziną jest nie tak.
Damon zaśmiał się, kręcąc głową.
- Paramy się czarną magią – powiedział poważnym
tonem, co równie dobrze można by wziąć za żarty. – Nasza matka przywołała tatę
dzięki specjalnemu rytuałowi, ale nie jest demonem.
- Teraz to robisz sobie ze mnie jaja –
Aaron zmarszczył brwi. Damon wyszczerzył się szeroko, nie mogąc zapanować nad
chichotem.
- Serio, zapytaj Eliasa. Potwierdzi.
- Nie mam zamiaru zbliżać się do twojego
brata – Aaron kopnął go, przez co Damon niemal spadł z łóżka.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu, Damon
wsłuchiwał się w ich oddechy, wyobrażając sobie, że mieszają się ze sobą.
- Wierzysz w przeznaczenie? – Zapytał
nagle.
Aaron gwałtownie zmarszczył brwi.
- Raczej nie, a co?
- Moja rodzina wierzy.
- Jakoś mnie to nie dziwi. Co jeszcze,
wyznają Cthulhu?
Damon nachylił się w jego kierunku,
opierając dłonie na materacu, tak jak wcześniej Elias rozkładał je na dywanie.
- Nie żartuję sobie – powiedział poważnie,
przez co Aaron również się uspokoił. – Czasami zapominacie, że ja też jestem
Bowersem. Nie jestem taki jak wy.
- Daj spokój. Nie jesteś jak Elias.
- Nie. Ale bliżej mi do niego, niż do was.
Damon nie bardzo wiedział co ma na myśli,
ale te słowa wydawały się właściwe. Patrzył na zmarszczone brwi Aarona i jego
zamyślone spojrzenie, wciąż nie mogąc zapomnieć o seksownym zaroście
porastającym jego policzki.
W końcu go pocałował.
Nie był to zbyt udany pocałunek, jako że
Damon jeszcze nigdy nikogo nie całował – po prostu docisnął usta do jego warg,
zdając się na los i mając nadzieję, że gdy już do niego dojdzie, będzie wiedzieć
co robić. Jeśli jednak posiadał jakiś instynkt w tych sprawach, nie zdążył się
uaktywnić, bo pocałunek zaraz się skończył, Aaron odskoczył od niego jak
oparzony i Damon poczuł jak od wstydu palą go policzki. Chłopak cofnął się gwałtownie
potykając się o buty i popatrzył na niego zaskoczony.
- Co ty do cholery robisz?! – zapytał,
wycierając usta dłonią. – Nie jestem gejem!
Damon wstał i podszedł do okna, starając
się nie pokazać jak bardzo czuje się upokorzony i zachować choć odrobinę
godności.
- Przepraszam – powiedział cicho.
Przerzucił nogę przez parapet i zszedł na ziemię, wciąż nie patrząc na Aarona.
Miał ochotę wyć.
CZEJ, DAMON JEST GEJEM/BI?! OMG, TO DOPIERO PLOT TWIST!
OdpowiedzUsuńW ogóle bardzo mi się podoba to, jak fajnie opisałaś emocje Damona. Czuć, jak dba o brata i że się o niego martwi. Bardzo, bardzo mnie to cieszy, bo zdrowa relacja z rodzeństwem dla mnie jest mega ważna (tak od siebie dodam, że mam odruchy wymiotne jak widzę otaczające mnie incesty), także ogromny plus za to.
Czy orientacja Damona będzie jakoś... Hm... Bardziej ukazana? W sensie na przykład coming out, reakcja Bowersów itp?
Sonia <3
Orientacja Demona to raczej poboczny wątek i będzie mocniej eksplorowany nieco później.
UsuńOgólnie uczynienie z niego geja było raczej impulsem - zanim zacznę pisać, rozpisuję charakter, wygląd i zainteresowania bohaterów, dzięki czemu już na samym początku wiem, kim są postacie. I właściwie cieszę się, że pomyślałam o tym znacznie później, kiedy już wymyśliłam, kim będzie Damon - nic bardziej mnie nie irytuje, jak robienie z orientacji cechy charakteru (ci stereotypowi geje, szczególnie uwielbiani w komediach romantycznych, po których od razu widać, że nie są hetero! uh!). Tak sobie myślę, że właśnie dzięki temu być może uniknęłam tego błędu. Damon to przede wszystkim ekstrawertyk, który nie potrafi zdecydować się, jaki sport chce uprawiać. A dopiero na samym końcu jest homoseksualistą ;)
P.S. Cieszę się, że rozdział się podobał :) Ja w swojej pisaninie widzę delikatne naleciałości po Supernatural i w pewnych aspektach mam wrażenie, jakby w relacji Eliasa i Damona wkradali się Winchesterowie :D Ale może jestem już nerdem zbyt mocno :D
Ooo, a to ciekawe. Sprawa taty intryguje coraz bardziej.
OdpowiedzUsuń