ROZDZIAŁ 9
Ciotka przyniosła małe zwierciadło i Elias
nie potrafił ukryć podekscytowania. Lusterko nie robiło najmniejszego wrażenia,
było niewielkie i z prostą, metalową ramą, mogło zmieścić się w dłoniach. Chłopak wiedział jednak, że to dopiero początek.
- Nie ciesz się na zapas – rzekła kobieta
szorstkim głosem. – Dziś dopiero badamy twoje możliwości, jeśli idzie o magię
luster. Mam zamiar wpoić ci rozwagę, której twoja matka nie miała za grosz.
Elias nie zaprotestował. Nie musiał uczyć
się na błędach, aby wiedzieć, że ciotce Sophie nie zaprzecza się w pewnych
aspektach – poza tym chłopak się z nią zgadzał. Chciałby być bardziej pobłażliwy
względem Hope, ale podobnie jak Damon, miał jej za złe, że nie zdołała się ten
jeden raz powstrzymać i odpuścić.
Ciotka postawiła lusterko przed nim.
- Pewnie odziedziczyłeś po niej talent do
rytuałów – powiedziała kobieta, trochę kpiarskim tonem. – A talent ona miała, w
końcu przywołała twojego ojca.
Elias kiwnął głową. Nie mówiła o niczym
nowym.
- Będzie bardzo podobnie, jak z taflą wody.
Masz oczyścić umysł i się skupić, otworzyć się na obrazy.
Chłopak po raz kolejny kiwnął głową.
Uważał, że ludzie nie doceniają tego typu gestów.
Rozluźnił mięśnie twarzy, próbując
zignorować odbicie swoich oczu w zwierciadle. Było mu nieco trudniej w
porównaniu z naczyniem, wtedy mógł mocniej skupić się na drgającym płomyku.
- Lustra są bardzo silnymi przewodnikami –
powiedziała nagle ciotka Sophie. – Fascynują ludzi od wieków. Niektórzy
twierdzą, że mogą być również wrotami.
Elias poczuł ciarki.
- Dokąd?
- To zależy, dokąd chce się dostać –
kobieta uśmiechnęła się lekko. – Lustra nie lubią wyjawiać swoich tajemnic.
Młodzieniec czekał aż wyjaśni, jak zmusić
je do ich ujawnienia.
Kobieta patrzyła na zwierciadło.
- Trzeba być przy nich cierpliwym i
nieustępliwym. Do tego potrzebny jest talent, bez niego jedyne co można
zobaczyć to własne odbicie. Ale trzeba też wiedzieć jak z nimi postępować.
Należy znać pewne chwyty. Lustra trzeba przechytrzyć.
- Jak? – zapytał Elias.
- Ukryj myśli, tak aby lustro ich nie
dostrzegło. Masz być tylko kolejnym przedmiotem, które odbija się w jego tafli,
ale nie zagląda do środka. Inaczej zwierciadło cię odepchnie.
Chłopak poczuł jak kręci mu się w głowie.
- Mówisz tak, jakby ono żyło – zauważył,
ale ona nie odpowiedziała, zamiast tego raz jeszcze podsunęła mu zwierciadełko pod
nos.
Znowu zobaczył tylko siebie.
- Na co mam patrzeć? – z wahaniem podniósł
wzrok na pomarszczoną twarz kobiety.
- Na nic. – Ciotka pokręciła głową, jakby
wcale jej nie słuchał. – W innym wypadku lustro wyczuje twoją obecność. Pozwól
oczom błądzić.
Chłopak odetchnął głęboko i ponownie się
nachylił, próbując zastosować się do rad kobiety. Nie potrafił jednak zrobić tego, ci mu kazała.
- Może nie mam tego talentu – powiedział w
końcu.
- To ty tak twierdzisz – odparła ciotka. –
Masz blokadę, nie pozwalasz sobie widzieć.
Elias zmarszczył brwi.
- Dlaczego miałbym to robić?
- Jak na kogoś, kto widzi tak dużo,
niewiele o sobie wiesz. Patrzysz na siebie przez pryzmat ojca i matki, a bądźmy
szczerzy, ani jedno, ani drugie nie jest świętoszkiem. Nie przekazali ci zbyt
dużo dobrego.
Pokręcił głową, ale nie był pewien, czy
zaprzecza, czy też może potwierdza, że w istocie nie przekazali mu zbyt dużo
dobrych wzorców.
- Nie jesteś nimi – kontynuowała ciotka. –
Ale możesz stać się jak oni, masz ku temu spore predyspozycje, możliwe, że
większe niż twój brat. Po to jednak ćwiczymy tutaj. Żeby tego uniknąć.
Elias nie odpowiedział. Ciotka Sophie była
jedną z nielicznych osób, która naprawdę nie potrzebowała jego ciągłego
potakiwania. Nie musiał się nawet odzywać.
Podsunęła mu lusterko.
- Nie myśl o swojej matce.
Odetchnął głęboko, przygotowując się do wieszczenia.
Rozluźnił mięśnie i spojrzał w zwierciadło, pozwalając oczom błądzić.
***
Ira była profesjonalistką, posiadała
wszystkie potrzebne ochraniacze, obdarte już po latach używania. Miała postawę
i dłonie szermierza, stąpała lekko tanecznym krokiem. Przy niej Damon czuł się
wolny i ociężały. Wystarczyło kilka minut, aby bolały go wszystkie kości i mięśnie – Ira istotnie nie była litościwą osobą. Wierzyła, że ból jest
najlepszym nauczycielem i nie powstrzymywała się przed zadawaniem ciosów.
Tyle chociaż, że ćwiczyli specjalnym,
drewnianym orężem, takim, który kojarzył się ze starymi, czarno-białymi filmami,
których akcja działa się w średniowieczu. Damon nawet nie wiedział, że jego
ciotka takie posiada.
Po licznych rysach uznał, że to na nich
musiała się uczyć.
Po raz kolejny padł na ziemię, na moment
tracąc oddech.
Trenowali w ogrodzie, ubrania lepiły im
się do ciała, a pot lał ze skroni. Ira ćwiczyła boso, lekko stąpając na
palcach. Damon próbował ją naśladować, daleko mu było jednak do jej
umiejętności.
- Myślałam, że będziesz gorszy, ale w
sumie nie jest tak źle – powiedziała, patrząc jak podnosi się z ziemi.
Damon parsknął.
- Dzięki – mruknął. – Spadł mi kamień z
serca.
- Nie martw się, jak z tobą skończę,
będziesz znakomitym szermierzem.
- Jak ze mną skończysz, nie wstanę z
ziemi.
Ira wyszczerzyła się, przez co wyglądała
jak wilczur.
- Nie mówiłam o dzisiejszym dniu – rzekła.
Zaatakowała ponownie.
To miał być bardzo, bardzo długi dzień.
Lmaoooooo, ten biedny Damon XD Współczuję mu trochę, ale no cóż, sam chciał. Podobnie jak Elias. Ciekawi mnie czy coś w końcu zobaczył w tym lustrze, hm... Ale raczej byś nam powiedziała, co? :P
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na kolejny ^^
Sonia, która wreszcie zaczęła ogarniać google
P.S. Uuuuuu, zmieniłaś nazwę *.*
Ano zmieniłam, bo nazwa należała do mojej siostry i się na mnie obraziła. Chcąc ją przebłagać, musiałam wymyślić nową ;)
UsuńI ja też ogarnęłam gugla (właściwie bloggera), dzięki czemu wreszcie wyświetlają się odpowiednie godziny przy komentarzach. Jeeeej :D
A rozdzialik krótki, ale już od następnego zaczynają się rzeczy :)
Czuję się przebłagana xD
UsuńFajnie się czyta te spokojne fragmenty, a to naprawdę coś.
OdpowiedzUsuń